Facebook
 


Logo ibuk libra Biuletyn Informacji Publicznej
Polska Cyfrowa Równych Szans
100-lecie I Wojny Światowej
Festiwal im Zygmunta Haupta

W tym roku odwiedziliście
razy nasze strony


Młodzieżowy Dyskusyjny Klub Książki


Książka jest to mędrzec łagodny i pełen słodyczy.
Puste życie napełnia światłem, a puste serce wzruszeniem.
K. Makuszyński

Drogi Czytelniku, jeśli lubisz czytać i rozmawiać o książkach, chcesz podzielić się wrażeniami z przeczytanej lektury, masz ochotę poznać nowych ludzi i miło spędzić wolny czas przy filiżance aromatycznej herbaty, serdecznie zapraszam Cię do udziału w comiesięcznych spotkaniach Młodzieżowego Dyskusyjnego Klubu Książki. Wszystkim klubowiczom zapewniamy ciekawą lekturę, miłą atmosferę, a przede wszystkim swobodną, niczym nie skrępowaną dyskusję.

Dyskusyjne Kluby Książki działają w całej Polsce w ramach programu Instytutu Książki — Tu czytamy oraz programu literackiego British Council — Face & PlacesNew British Writing. Ich głównym celem jest popularyzacja czytelnictwa i promocja literatury.

Osoby zainteresowane udziałem w spotkaniach MDKK proszę o kontakt
telefoniczny: 18 352 19 62
lub e-mailowy: oddzialdladzieci@mbpgorlice.info
Beata Mituś — moderator klubu



28 grudnia 2015 r.

Dorota Masłowska — laureatka wielu prestiżowych nagród literackich, w tym Nagrody Nike 2006, Paszportów Polityki 2002 — należy do grona najpopularniejszych pisarek młodego pokolenia i jest nazywana przez krytyków enfant terrible polskiej literatury. Jej debiutancka powieść Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną uchodzi za największą polską sensację literacką ostatnich kilkunastu lat. Twórczość Masłowskiej albo się uwielbia, albo nienawidzi. Jedno jest pewne — autorka jest „genialną obserwatorką i ma doskonały zmysł słuchu, który potem w wyśmienity sposób przelewa na papier”.

Do kogo adresuje książkę Jak zostałam wiedźmą? O czym opowiada? Jaki rodzaj literacki reprezentuje ta pozycja? To pytania, które się zrodziły podczas lektury u prawie każdej klubowiczki, dlatego naturalnym było rozpocząć dyskusję właśnie od próby odpowiedzi na nie.

„Posłuchajcie, moje dzieci, tej długiej opowieści
o… o wielu różnych rzeczach. Trudno do końca określić
jakich.
Są książki o smokach, o królewnach, o kotach,
ale to jest książka o… o różnych kłopotach”.

Tak rozpoczyna się ta niezwykła opowieść, której główną bohaterką jest… stara, uczulona na ludzkie dobro wiedźma. Krąży po współczesnym świecie pełnym chipsów, hot-dogów, Lidlów, Smidlów, iPhone’ów w poszukiwaniu niegrzecznych dzieci. Takie najlepiej nadają się na zupę. Zagląda do ludzkich mieszkań i co widzi?

„(…) wszędzie siedzą tak samo, telewizje oglądają
i liczą, czy więcej, więcej, więcej mają,
czy tak jak zawsze: za mało, za mało, za mało”.

W końcu znajduje swoją ofiarę. Niestety, dziewczynka jest dobrą osobą (w skali od 1 do 10 otrzymuje 7 punktów), co dla wiedźmy oznacza, że taka przekąska może być trująca. Wąsata maszkara musi znaleźć jeszcze drugie dziecko — niewychowane i niegrzeczne. Razem z dobrą dziewczynką będą doskonałym posiłkiem. Dzięki sennemu pyłowi udaje się jej wkraść w myśli dziewczynki i je nieco „zepsuć”. Gdy ofiara traci dobre punkty, wyrusza w poszukiwaniu złego chłopca. Wreszcie znajduje w teatrze niewychowanego i niegrzecznego Bogusia.

„(…) Czy to w kinie, czy to w sklepie, czy w budce z kiełbaskami,
zawsze musiał coś zniszczyć, czy choćby kogoś do siebie zrazić.
(…) Rodzice nie mogli go obronić, od rana do nocy zajęci,
pracowali w firmie Więcej, Więcej, Więcej & Więcej, Więcej, Więcej,
spółka zet o.o.,
a w spółce z o.o.
ich syn miał udziały:
— obrażanie,
— przemądrzanie,
— niedzielenie się,
— dokuczanie,
— niszczenie —
usług zakres cały”.

Jednak wiedźma nie doczekała się swojego dania, ponieważ zniszczyło ją ludzkie dobro. A jednak!

„Dzwońmy na pogotowie! — krzyczy mama i sprawy sobie nie zdaje,
że okazując wiedźmie troskę, pogarsza tylko całą sprawę.
Stara siły tarci w oczach, kurczy się i słania,
i jej czary, czar za czarem, przestają całkiem działać”.

Na pomoc dziewczynce przybyła jej mama i obie bezpiecznie wróciły do rzeczywistości. Wcześniej jednak były świadkiem kary, jaka spotkała niegrzecznego Bogusia.

Wrażenia z lektury były różne. Nie jest to współczesna baśń, choć z pewnością kilka elementów baśniowych można tutaj znaleźć. Ta książka to raczej smutna refleksja na temat życia współczesnych ludzi, którzy mając dużo, ciągle chcą więcej i więcej. Autorka z żalem pisze o dzieciach, które poza grami, telefonami i chipsami świata nie widzą, o dorosłych, tak pochłoniętych pracą, że nie mają czasu porozmawiać z własnymi pociechami. Wszechobecny konsumpcjonizm jest chyba największym zagrożeniem dla ludzi. Książka Masłowskiej raczej nie będzie dla dzieci atrakcyjną lekturą, ale młodzież i dorośli, zwłaszcza rodzice, mogą, a nawet powinni, po nią sięgnąć.

Fotografie:  © MBP Gorlice

Klubowiczki podczas spotkania grudniowego  Klubowiczki podczas dyskusji


27 listopada 2015 r.

John Green i David Levithan zdecydowali się razem napisać książkę dla młodych czytelników. Dwóch autorów, dwóch Willów Greysonów, dwie różne historie. Czy to mogło się udać? Według klubowiczek wyszło średnio.

Will Grayson — wymyślony przez Johna Grena — to skryty nastolatek, który kieruje się jedną zasadą — siedzieć cicho. Ma dwoje przyjaciół: „Grubego Coopera, zdeklarowanego geja” i „może homoseksualną Jane”. Wszyscy troje są fanami zespołu Neutral Milk Hotel i doskonale się rozumieją.

Will Grayson — bohater wykreowany przez Davida Levithana — to cierpiący na depresję i skrywający swoją orientację gej. Chłopak nie ma zbyt dobrych stosunków z matką, a jedyną bliską mu osobą jest koleżanka ze szkoły, Maura. Pewnego zimowego wieczoru, zupełnie przypadkowo, dwaj bohaterowie spotykają się w Chicago w dość nietypowym miejscu — Frank’s Frank. Osamotniony i okrutnie zraniony przez najlepszą przyjaciółkę Will Grayson (Levithana) poznaje znajomych Willa Graysona (Greena). Nietrudno się domyślić, z kim nawiąże najlepsze relacje. Nasi bohaterowie muszą stawić czoła problemom związanym z uczuciami. Przygotowanie oraz wystawienie najbardziej szalonego i spektakularnego musicalu będzie sprawdzianem dla wszystkich bohaterów powieści.

Po przeczytaniu książki musiałam ją dogłębnie przemyśleć. Wydawała mi się powierzchowna i — jak na autorów o takiej randze — słabo napisana. Ale odłożyłam ją na półkę, odczekałam chwilę i ochłonęłam. Przeczytałam trochę innych książek i dopiero wtedy zrozumiałam tę opowieść. Historia jak historia, w paru miejscach przerysowana, a w paru niewyjaśniona, niedopracowana. Jednak ta książka, według mnie, ma głębszy, ukryty sens. Każdy z bohaterów ma swoje problemy. Will (Johna Greena) siedzi cicho, nie wychyla się i jest nieco egoistyczny. Kruchemu brakuje miłości, ma kompleksy, co próbuje zatuszować musicalem. Drugi Will (Davida Levithana) ma depresję, nie ma przyjaciół i jest zamknięty w sobie. Są to problemy, które dotyczą każdego z nas. I właśnie w tej książce, między wierszami, jest ukazane, że można sobie z nimi poradzić, pokonać je. Will 1 wychodzi z ukrycia, mówi, co myśli, poznaje wartość prawdziwej przyjaźni i odnajduje miłość. Will 2 akceptuje siebie i szarą, otaczającą go rzeczywistość, z której stara się wyłapywać kolory. Kruchy zaczyna rozumieć, że posiadanie chłopaka nie jest celem jego egzystencji. Pojmuje też, że nie jest pępkiem świata.

Lektura tej książki była dla mnie ciekawa, choć przyznaję, że spodziewałam się czegoś ambitniejszego. Nie wszystkie klubowiczki się ze mną zgadzają, jednak ja uważam, że warto tę książkę przeczytać.

Antonina Markowicz


Fotografie:  © MBP Gorlice

Listopadowe spotkanie mdkk Klubowiczki podczas dyskusji


30 października 2015 r.

Jedenaście młodych, silnych i wrażliwych kobiet, a wśród nich: sanitariuszki, łączniczki, żony, matki, nastolatki — co je łączy? Wszystkie przeszły przez piekło powstania warszawskiego. Anna Herbich, wnuczka jednej z bohaterek książki Dziewczyny z powstania, oddaje głos uczestniczkom wystąpienia zbrojnego przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim. Sławka, Halinka, Rena, Zosia, Blizna, Anna, Marzenka, Jadwiga, Teresa, Dora, Irena niczym reporterki opowiadają o tym, jak wyglądało ich życie podczas sześćdziesięciu trzech dni heroicznej walki.

Dla Sławki, osiemnastoletniej sanitariuszki z Ochoty, dziesiąty dzień powstania był najtragiczniejszy. Dziś to uczucie określa się mianem „kryzysu”. Widząc śmierć kolejnego młodego powstańca, załamała się. „(…) Byłam w wojsku, widziałam wielokrotnie, jak ludzie giną, widziałam niemieckie rozstrzeliwania. Wtedy tego było już za wiele”.

Halinka urodziła swoje pierwsze dziecko kilka godzin przed godziną W. Jej mąż, żołnierz AK, tuż po narodzinach Stasia poszedł walczyć w powstaniu, a dla niej rozpoczął się czas dramatycznej walki o życie swoje i dziecka. „Tak upływały kolejne dni i straszne, powstańcze noce. Z jednej strony niewyobrażalna nędza i prymitywne warunki. Z drugiej strony stały, przeszywający strach”.

Rena walczyła w powstaniu do końca. Dnia 26 września została ciężko ranna, a życie uratował jej niemiecki żołnierz, któremu przypominała córkę. Jako sanitariuszka dwa razy uratowała życie Rajmundowi Kaczyńskiemu (ojcu Lecha i Jarosława Kaczyńskich). Dlaczego poszła do powstania? „To było dla mnie oczywiste. To było naturalną konsekwencją patriotycznego wychowania, jakie otrzymałam w II Rzeczpospolitej. (…) Wpojono mi wielką miłość do ojczyzny, dla której — w godzinie próby — należy być gotowym na największe poświęcenia”.

Siedmioletnia Jadwiga od momentu wybuchu powstania kilka dni ukrywała się w piwnicy razem z mamą i ciocią. Niestety, Niemcy wypędzili wszystkich i w upale, wśród leżących na ulicy setek ciał, ludzie musieli czekać na egzekucję. W ostatniej chwili wydano rozkaz zabraniający dalszego zabijania ludności cywilnej. Ale to nie był jednak koniec gehenny. Jadwidze i jej mamie jakimś cudem udało się wydostać z warszawskiej Woli.

Najstraszniejszym dniem dla wszystkich powstańców i ludności cywilnej Warszawy był 13 sierpnia 1944 roku. Teresa, jedna z bohaterek, opisuje dokładnie, co się wydarzyło tego tragicznego dnia przy ul. Kilińskiego. „Głucha detonacja, oślepiający błysk i fala uderzeniowa, która zatrzęsła ziemią. (…) Razem z innymi powstańcami zbiegłam na dół, a stamtąd na podwórze. A tam… pandemonium. Tak chyba musi wyglądać piekło”. Wybuch czołgu (pułapki) zabił ponad trzystu powstańców i cywilów.

Wszystkie opisane w tej książce historie ukazują kadry, które dla współczesnego Polaka są nie do wyobrażenia. Śmierć, rozłąka, cierpienie, załamanie towarzyszyły w czasie powstania każdej bohaterce. Mimo tego walczyły do końca, każda na inny sposób. „Odniosły największe zwycięstwo — przeżyły”.

Książka Dziewczyny z powstania wszystkim klubowiczkom dostarczyła wiele emocji. To jedna z tych pozycji, które trzeba przeczytać. Polecamy!


Fotografie:  © MBP Gorlice

Klubowiczki na spotkaniu 1 Klubowiczki na spotkaniu 2 Klubowiczki na spotkaniu 3


25 września 2015 r.

Wrześniową lekturą MDKK była książka niemieckiej pisarki Kathrin Schrocke pt. Freak city. Tym razem powieść nie przypadła do gustu klubowiczkom, niemniej dyskusja na jej temat była całkiem interesująca. Główny bohater, piętnastoletni Mika, zupełnie przypadkiem poznaje głuchą Leę. Trochę na przekór rodzicom, trochę na złość swojej byłej dziewczynie i jednocześnie z ciekawości zapisuje się na szybki kurs języka migowego. Chłopak próbuje nawiązać kontakt z Leą, coraz bardziej się nią interesuje. Dziewczyna jest ładna, a do tego bezpośrednia, pewna siebie i bardzo inteligentna. Mogłoby się wydawać, że niepełnosprawność w niczym jej nie przeszkadza. Jak wygląda jej świat? Z jakimi problemami musi się codziennie zmierzyć jako osoba głucha? Autorka stara się przybliżyć czytelnikom świat osób niesłyszących, które pomimo swoich ograniczeń starają się żyć pełnią życia i niejednokrotnie świetnie sobie radzą w środowisku osób słyszących. Lea żyje w rodzinie, która nie posługuje się językiem migowym, cały ciężar komunikacji z najbliższymi spadł na nią. Dziewczyna chce być samodzielna, nie lubi, kiedy ktoś decyduje o jej życiu i przyszłości, a tak właśnie się dzieje w jej rodzinie. Wszyscy starają się we wszystkim ją wyręczać.

Klubowiczki stwierdziły, że powieść zawiodła ich oczekiwania. Historia miłości Miki i Lei sama w sobie mogłaby być urocza. Niestety, autorka, zdaniem klubowiczek, nie udźwignęła tematu. Fabuła jest zbyt przewidywalna, portrety bohaterów też nie do końca przemyślane. Czytając książkę, w niektórych momentach odnosi się wrażenie, że autorka „na siłę” stara się pisać językiem młodzieżowym. Mimo to uważamy, że warto sięgnąć po tę lekturę. Dlaczego? Choćby po to, żeby zobaczyć, co tak naprawdę przeżywają ludzie głusi. „Głusi żyją we własnym świecie. (…) Głuchota to jak odrębna kultura: sposób bycia, wykształcenie, spędzanie wolnego czasu. Język to tylko maleńka część życia”.


Fotografie:  © MBP Gorlice

Klubowiczki na spotkaniu


25 czerwca 2015 r.

Ostatnie przed wakacjami spotkanie MDKK odbyło się poza murami Biblioteki. W miłej, kawiarnianej atmosferze dyskutowałyśmy o książce Baśniarz, autorstwa młodej, niemieckiej pisarki Antonii Michaelis. Zdaniem klubowiczek powieść jest naprawdę wyjątkowa: mroczna, przejmująca, baśniowa, a jednocześnie tak boleśnie realistyczna.

„Anno — powiedział, a potem podniósł broń i wycelował. Była zbyt zdziwiona, żeby zareagować. A może wcale nie była zdziwiona. Nie słyszała strzału. Świat stał się dziwnie cichy. I tak widziała baśniarza po raz ostatni: w całkowicie cichym świecie, na klatce schodowej. Abel nie chybił”.

Anna to szara myszka, która żyje jakby w bańce mydlanej — z dala od narkotyków, alkoholu i papierosów. Woli grać na flecie i uczyć się. Wszystko się zmienia, gdy znajduje szmacianą lalkę, a w zasadzie jej właściciela — Abla, szkolnego handlarza narkotyków. Zaintrygowana, zaczyna śledzić chłopaka i powoli odkrywa jego inne oblicze — troskliwego brata, który opiekuje się młodszą siostrą. Jednak to tylko część prawdy, ponieważ od razu pojawiają się pytania. Co się stało z ich rodzicami? Dlaczego siedemnastolatek samotnie wychowuje siostrę? Anna zakochuje się w Ablu i jego talencie do opowiadania baśni.

Powieść została skonstruowana na dwóch płaszczyznach: realnej oraz fikcyjnej. Krok po kroku czytelnik odgaduje, jakie są między nimi powiązania. Baśń opowiada o Małej Królowej, która wraz z kilkoma przyjaciółmi ucieka przed złymi ludźmi pragnącymi zdobyć jej diamentowe serce. Z przerażeniem można odkryć, że bohaterzy baśni odpowiadają ludziom, którzy giną w rzeczywistości oraz że wszyscy z nich są związani z Ablem i jego siostrą.

Dziewczyna z dobrego domu ulega fascynacji chłopakiem, który reprezentuje zupełnie inny świat pełen przestępstw i patologii. To jednak tylko początek historii, która ukazuje zdolność człowieka do podejmowania najtrudniejszych wyborów w imię najwyższych wartości.
Z każdą następną stroną opowieść wywołuje coraz większy mętlik w głowie. Trzyma w napięciu, budzi strach, a nawet obrzydzenie. Manipulując napięciem, wywiera ogromne wrażenie emocjonalne. Chwilami łudzi czytelnika na lepszy obrót spraw, ale wtedy problemy wracają z podwójną siłą.

Zdecydowanie wyróżniającą się postacią jest Abel, chłopak mający kilka twarzy — czułego, starszego brata, który zabiera siostrę na kakao, wspaniałego baśniarza, ale też prowadzącego nocne życie handlarza narkotyków. Ta kreacja powoduje ciągłą analizę jego postępowania, lecz nie pozwala do końca zrozumieć skomplikowanej psychiki i motywów działania.

Cała opowieść jest utrzymana w dość smutnym i mrocznym klimacie, który nie każdemu przypadnie do gustu. To historia zderzenia dwóch światów: świata Anny, w którym każda rzecz jest w zasięgu ręki, i Abla, w którym o wszystko trzeba walczyć. Książka porusza problem niesprawiedliwości społecznej, którą widzimy na każdym kroku. Zadaje też pytanie o granice miłości i przebaczenia. Pewne jest, że na długo zapadnie w pamięci czytelnika.
Monika Woźniak

Fotografie:  © Anna Sakowska



25 maja 2015 r.

Majowa lektura MDKK wprowadziła nas w wakacyjny, letni klimat. Akcja powieści Anny Łaciny Telefony do przyjaciela rozgrywa w się w Iławie nad jeziorem Jeziorak. Dwie siostry, Ania i Marzena, spędzają wakacje u swoich dziadków. Marzena ma dziewiętnaście lat. Jest piękną, zdolną, wrażliwą dziewczyną. Prowadzi bardzo aktywny tryb życia. Tak samo jak jej dziadek uwielbia żeglować i doskonale pływa. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Marzena jest osobą niepełnosprawną, która na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Natomiast rok młodsza Ania to introwertyczka. Jej ulubionym zajęciem jest gra w szachy. Ania ciągle czuje się gorsza od siostry, jest o nią zazdrosna, chociaż wie, że nie powinna (podobnie uważają nasze klubowiczki, według których, czytając tę powieść, trudno dostrzec, że rodzice czy dziadkowie faworyzują którąś z córek). Ania i Marzena, mimo że związane ze sobą, żyją w nieco odmiennych światach.

Marzena, jako osoba niepełnosprawna, swoją aktywnością, zaradnością i optymizmem zachwyca wszystkich. Ma wielu adoratorów, ale tak naprawdę w nikim się nie zakochała. Pewnego dnia, żeglując z dziadkiem po jeziorze, ratuje życie nieznajomemu chłopakowi. Odwiedza go w szpitalu, ale ten pamięta tylko tyle, że pomogła mu piękna syrena. Po powrocie do zdrowia Krzysztof postanawia podziękować dziewczynie za uratowanie życia. Niestety, w wyniku niefortunnych zdarzeń, zamiast Marzeny poznaje Anię. Sytuacja się komplikuje w momencie, kiedy obie siostry zakochują się w Krzysztofie. O względy Marzeny ubiega się również Jakub. Ale kłopoty sercowe dopadną także młodszą siostrę.

Jednak nie wątki miłosne sióstr są w tej lekturze najważniejsze. Zdaniem klubowiczek najbardziej interesującym tematem powieści jest niepełnosprawność. Losy Marzeny pokazują, że osoby dotknięte kalectwem także potrafią cieszyć się życiem, może nawet bardziej niż ludzie zdrowi. Często chorzy są dyskryminowani, a dzieje się tak zazwyczaj dlatego, że zdrowi nie wiedzą, jak z nimi rozmawiać. Marzena sama planuje sobie życie, karierę. Robi wszystko, żeby zrealizować swoje marzenia. Natomiast Ania, choć zdrowa, nie potrafi zaplanować sobie nawet wakacji. A przecież niepełnosprawność to problem dla wszystkich członków rodziny. Zdaniem Ani Marzena zawsze była, jest i będzie lepiej traktowana niż ona.

Okładka sugeruje, że powieść Anny Łaciny będzie miłą, lekką i przyjemną lekturą. I tak po części jest, niemniej jednak książka ta porusza bardzo ważne tematy, o których najczęściej się nie mówi i nie pisze. Ten, kto zna inne powieści tej autorki, czytając Telefony do przyjaciela, po raz kolejny nie poczuje się rozczarowany. Polecamy!

Fotografie:  © MBP Gorlice



30 kwietnia 2015 r.

Trio znanych autorów budzi do życia magię świąt w trzech uroczych, wzajemnie powiązanych opowieściach o miłości i przyjaźni. Maureen Johnson, John Green i Lauren Myracle — autorzy książki W śnieżną noc doskonale poradzili sobie we współpracy. Trzy urokliwe i klimatyczne historie: Podróż wigilijna, Bożonarodzeniowy cud pomponowy, Święta patronka świnek czyta się bardzo dobrze. Można uznać, że pisała je jedna osoba. Wszystkie wydarzenia dzieją się w Wigilię Bożego Narodzenia w miasteczku Gracetown.
Bohaterka pierwszego opowiadania, Jubilatka Dougal w ostatniej chwili musi zmienić świąteczne plany i wyjechać do dziadków na Florydę. Pociąg, którym jedzie, niestety nagle się zatrzymuje. Szalejąca śnieżyca uniemożliwia dalszą podróż Jubilatce oraz innym pasażerom, m.in.: grupie hałaśliwych cheeleaderek. Jubilatka nie zamierza spędzić nocy w pociągu, dlatego udaje się do najbliższej restauracji, czyli do Waffle House. Tam poznaje Stuarta, który zaprasza ją na święta do swojego domu. Jubilatka, niespodziewanie dla siebie, przyjmuje zaproszenie. W ciągu jednej doby Stuart staje się jej bliższy niż chłopak, z którym spotykała się od kilku miesięcy.
Ta sama śnieżyca utrudnia drogę bohaterom drugiego opowiadania. Paczka przyjaciół: Diuk, Tobin i JP chcą spędzić resztę wigilijnego wieczoru w Waffle House. Żeby się tam dostać muszą przejechać kilkanaście kilometrów samochodem. Droga, którą pokonują w zaledwie kilkanaście minut, w wyniku szalejącej śnieżycy, zabiera im kilka godzin. W tym czasie Tobin i Diuk przekonują się, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń.
W ostatnim opowiadaniu Addie rozpacza po rozstaniu ze swoim chłopakiem Jebem. W Wigilię mieli obchodzić pierwszą rocznicę swojego związku. Dziewczyna wciąż jednak ma nadzieję, że ich miłość uda się jeszcze uratować. Wysłała do niego zaproszenie na ten wieczór, niestety Jeb nie pojawia się w domu Addie. Podobnie jak inni podróżujący feralnym pociągiem zatrzymuje się w Waffle House. Bohaterka nie wie, że Jeb robi wszystko żeby się z nią spotkać.
W tym ostatnim, finałowym opowiadaniu wszystkie trzy historie zazębiają się i mają swój szczęśliwy koniec. Bohaterowie spotykają się w kawiarni, w której pracuje Addie. To kolejne, wspólne dla wszystkich bohaterów, miejsce. Święta, miłość, śnieg, przygoda — to wszystko złożyło się na lekką i przyjemna lekturę, którą Młodzieżowy Dyskusyjny Klub Książki rekomenduje wszystkim nastoletnim czytelnikom.

Fotografie:  © MBP Gorlice



26 marca 2015 r.

Kolejne spotkanie MDKK dotyczyło ksiażki pod tytułem „Hopeless” (pol. tłumacz. beznadziejny) autorstwa Colleen Hoover. Książka opowiadana jest z perspektywy 17-nasto letniej Sky, która poznaje Holdera w sklepie spożywczym. Potem Holder przez przypadek spotyka Sky, gdy ta biega po okolicy, a następnie mdleje pod swoim domem. Niestety chłopak nie zdążył jej złapać. Początki romantycznej, szkolnej znajomości... no nie? Myślałam, że to będzie zwykła (może nieco dziwna) komedia romantyczna. Ale książka ma drugie dno. Sky jest adoptowana, a Holder miał w dzieciństwie przyjaciółkę, która zniknęła w dziwnych okolicznościach gdy była jeszcze mała. Chłopak jest pewny, że już kiedyś się spotkali. Coraz bardziej niepokoi go szybko rosnące, silne uczucie do dziewczyny. Sky nie chodziła do szkoły bo przybrana matka uczyła ją w domu, w którym nie ma ani komputera ani telewizora. Dziewczyna nie posiada również telefonu. Miewa dziwne sny. Być może Sky również nie poznała Holdera po raz pierwszy w sklepie spożywczym? Czy nastolatkowie rzeczywiście już się kiedyś spotkali? Co wydarzyło się w ich życiu, skoro tak intensywnie przeżywają swoją znajomość. Rosnąca miłość Sky do chłopaka oraz zagadki przeszłości sprawiły, że czytałam tę książkę nawet na lekcjach, trzęsącymi się rękami przewracałam kolejne strony. Finał okazał sie niespodziewany i zarazem dramatyczny. Zdecydowanie akcja w drugiej połowie książki przybrała szybki bieg. Fabuła i stopniowe budowanie napięcia przez autorkę budzą w czytelniku coś niezwykłego. Coś, dzięki czemu wracałam do tej książki trzy razy i za każdym razem odkrywałam w bohaterach coś nowego.

Dyskusja tym razem nie była burzliwa, wszystkie klubowiczki (może poza miłośniczką thrillerów) były zachwycone książką i nie miały wiele do powiedzenia oprócz tego, że powieść była niesamowita, wciągająca, wzbudzała wiele emocji. Jednak — jak to można przewidzieć w naszym żeńskim gronie — dokładnie przeanalizowałyśmy postępowanie Holdera. Wniosek był następujący: Holder to chłopak idealny. Chłopaki wzorujcie się na nim.

I co tu dużo mówić? Dwie godziny spotkania MDKK z cudowną mentorką i świetnymi ludźmi działają jak balsam na wszystkie zmartwienia i kłopoty dnia codziennego. Udział w MDKK niesamowicie rozwija i daje możliwość poznania przyjaciół. Każdy kto kocha książki powinien przyjść na spotkanie. Zapraszamy!
Antonina Markowicz

Fotografie:  © MBP Gorlice



26 lutego 2015 r.

Kolejną lekturą naszego klubu była książka Marka Zusaka pt: Posłaniec. Opowiada ona historię młodego taksówkarza Eda Kennedy'ego. Główny bohater niczym się nie wyróżnia, można powiedzieć, że jest „średniakiem”. Ma skomplikowaną relację z mamuśką, śmierdzącego psa Odźwiernego i paczkę przyjaciół: Marva, Audrey i Ritchiego, których głównym zajęciem po pracy (wszyscy są taksówkarzami) jest gra w karty. Pewnego dnia, przypadkiem powstrzymuje napad na bank i otrzymuje pierwszą kartę, która zawiera tajemnicze godziny i adresy. Taksówkarz postanawia sprawdzić co się pod nimi kryje. Najpierw sprawdza adresy, trafnie zauważa, że ludzie tam żyjący potrzebują pomocy. Ed domyśla się, że to właśnie on jest wybrańcem, który może odmienić ich los. Ale dlaczego właśnie on?
Gra w pomaganie zaczyna go powoli wciągać. Ed poznaje wielu nowych ludzi, ale przede wszystkim poznaje też siebie. Przekonuje się, że aby zmienić na lepsze życie innych, nie trzeba być wielkim bohaterem. Drobne gesty, niewielka przysługa, zainteresowanie wystarczą, a niesienie pomocy potrzebującym daje mnóstwo satysfakcji. Z niecierpliwością oczekuje jednak zakończenia zadania i chce odkryć, kto jest pomysłodawcą tego wszystkiego. Ta powieść nie jest dla każdego, świadczy o tym już format książki i szara, nieciekawa okładka, mimo tego historia w niej zawarta jest piękna. Mówi o szukaniu samego siebie i jest dowodem na to, że każdy z nas jest wyjątkowy, nawet gdy na początku nie potrafimy tego dostrzec.
Zosia Zając
Na kolejne spotkanie> Młodzieżowego Dyskusyjnego Klubu Książki zapraszamy 26 marca na godz.16.00 do Wypożyczalni dla Dzieci i Młodzieży.
Fotografie:  © MBP Gorlice



12 lutego 2015 r. — Dziesięć stron świata

To, jacy jesteśmy, zależy w dużej mierze od tego, gdzie przyszliśmy na świat. Możemy się nie zgadzać na rzeczywistość lub z nią walczyć, możemy powielać losy naszego środowiska lub próbować wydostać się z niego.
Anna Onichimowska

Dziesięć stron świata to dziesięć odważnych, przejmujących, wzruszających, czasem kontrowersyjnych opowiadań, ukazujących urywek życia nastolatków żyjących w różnych miejscach na ziemi. Każdy z bohaterów ma inne marzenia i problemy, które wynikają ze statusu społecznego, wyznania, kultury, sytuacji materialnej. Co ich łączy? Marzenia. Młoda Kolumbijka Cesaria zarabia na życie własnym ciałem, marzy jednak aby zostać królową samby. Pasją Anli, czarnoskórej dziewczyny, są liczby. Jest doskonała z matematyki i choć wie, że nie będzie jej stać na dalsze kształcenie postanawia wziąć udział w konkursie nauk ścisłych dla najzdolniejszych nastolatków. Palestyńczyk Madżid mieszka w USA. Chłopiec ma wrażenie, że prowadzi podwójne życie. Dobrze czuje się w towarzystwie beztroskich, amerykańskich nastolatków. Niestety jego krewni — islamscy fundamentaliści — zmuszają go do zamachu, w którym tak naprawdę nie chce brać udziału. Gerda, nastoletnia Dunka, musi pogodzić się z faktem, że jej mama jest lesbijką. Japończyk Aki pomaga wrócić do normalnego życia swojemu starszemu bratu. Noburo choruje na depresję tzw. hikikomori. Żyje w izolacji od świata, kontaktuje się tylko przez Internet. Nastoletni Ethan walczy z otyłością. Jego „idealni” rodzice wstydzą się go. Kiedy wyjeżdżają zawodowo na kilka miesięcy zostawiają syna pod opieką dziadka. Chłopiec wreszcie czuje się akceptowany i kochany.
Klubowiczki zwróciły uwagę na jeden wspólny element wszystkich opowiadań. Każda historia urywa się w środku akcji. To był celowy zabieg autorki, ale czy słuszny? Zdania na ten temat w trakcie dyskusji były podzielone. Jedno było dla nas oczywiste. Każde opowiadanie zmuszało do refleksji. Narrator, który występuje we wszystkich historiach tylko i wyłącznie w roli obserwatora nie osądza i nie ocenia. To pozostawia czytelnikom. Zachęcamy do przeczytania tej książki, która zabierze Was w najodleglejsze rejony świata, a także pokaże życie, marzenia, pragnienia i cele młodych ludzi.

Kolejne spotkanie MDKK odbędzie się 26 lutego o godz. 16.00 w Wypożyczalni dla Dzieci i Młodzieży. Serdecznie zapraszamy!

Fotografie:  © MBP Gorlice